Wspólnota w mediach społecznościowych
Kontakt
Owocem zaś Ducha jest:
UPRZEJMOŚĆ (Ga 5, 22)
Światłem rozjaśnij naszą myśl,
W serca nam miłość świętą wlej
I wątłą słabość naszych ciał
Pokrzep stałością mocy swej.
„Dla słabych stałem się jak słaby, by pozyskać słabych.
Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby w ogóle
ocalić przynajmniej niektórych” (1 Kor 9, 22). Tak jak
św. Pawła Duch Święty uzdalnia nas do otwartości na innych.
Głównym zaś środkiem, poprzez który spotykamy się
z Drugim, jest słowo. Może ono być balsamem; może też
zmienić się w gorzką truciznę: „Przy jego pomocy [języka]
wielbimy Boga i Ojca i nim przeklinamy ludzi, stworzonych
na podobieństwo Boże” (Jk 3, 9). Ten sam Paweł, przemawiając
do Ateńczyków, pokazał nam, że powinniśmy dostosowywać
się do sytuacji i do Słuchacza (por. Dz 17, 16nn).
Dostosowywanie słowa w większości przypadków będzie
wiązało się z uniżeniem z naszej strony. Do tej kenozy5
słowa także usposabia nas Duch Święty poprzez przykład
Słowa, którego kenoza była największa. To Chrystus – Bóg,
który stał się Człowiekiem – skierował łagodne słowa przebaczenia
do cudzołożnicy (por. J 8, 11), dostrzegł Zacheusza
(por. Łk 19, 5) i umył nogi temu, który miał Go wydać
(por. J 13, 5).
Przyznajmy dziś rację osobie, która się z nami nie
zgadza. Tak po prostu, żeby zrobiło jej się miło.
Koronka do Ducha Pocieszyciela lub Litania
„Miłość łaskawa jest”
(1 Kor 13, 4)
Czy naturę modlitwy jesteśmy w stanie zrozumieć bez odniesienia do działania Ducha Świętego w nas? Na internetowych forach chrześcijańskich natknąłem się na ożywioną dyskusję, czy należy modlić się do Ducha Świętego, czy tylko do Boga Ojca i do Chrystusa… W argumentacji przeciwko modlitwie do Ducha Świętego podaje się głównie cytaty z Pisma Świętego. Twierdzi się, że Jezus modlił się do Ojca (rozmawiał z Nim) i że w listach apostolskich są obecne wezwania skierowane do Chrystusa, natomiast brakuje tekstów zachęcających do modlitwy do Ducha Świętego. Tego typu argumentacja jest błędna – i to z kilku powodów. Najpoważniejszym błędem jest założenie, że modlitwa stanowi aktywność człowieka. Inny błąd to utożsamianie modlitwy z rozmową face to face (twarzą w twarz). Kolejny błąd polega na pominięciu roli Ducha Świętego po Pięćdziesiątnicy, który przecież wszystko „robi za nas” i w naszym imieniu. Najkrócej mówiąc, po tym jak Duch Święty zstąpił na zebranych w Wieczerniku, zostali oni napełnieni obecnością Ducha, Jego wszechmocy, inteligencji i prowadzenia na tyle, że cały kult i komunikacja człowieka z Bogiem zaczęła odbywać się w mocy Ducha! Na tym polega dar nad dary: wszechobecny i aktywny Duch Boży! Od tamtego wydarzenia działanie Boże ma następującą hierarchię: Ojciec działa przez Syna w Duchu. A patrząc od naszej strony, wygląda to tak: wszystko, cokolwiek chcielibyśmy zakomunikować Bogu, czynimy w Duchu, trwając z Nim w relacji. On daje nam łączność z Synem i Ojcem. Bóg jest Trójcą Osób i dlatego wszystko jest „potrójne”, ale według następującej hierarchii: my sprawujemy kult w Duchu, w Duchu też Bóg przychodzi do nas. Aby uniknąć niejasności, należy zatrzymać się nad definicją modlitwy chrześcijańskiej. Jako chrześcijanie wierzymy, że po wydarzeniach Paschy Chrystusa Bóg zbliżył się do ludzi w niespotykany wcześniej sposób: zamieszkał w nich, wypełniając ich dusze życiem Ducha Świętego. Od tamtego czasu dar Ducha jest przekazywany w sakramentach inicjacji do tego stopnia, że w naszych myślach i pragnieniach odbija się myśl i miłość Chrystusa – Syna Bożego. Działanie uświęcające Ducha polega na kształtowaniu w nas osobowości Jezusa. Dlatego modlitwa oznacza pielęgnowanie relacji z Bogiem, która już się zawiązała dzięki zstąpieniu do nas Ducha Chrystusa. Modlitwa to bardziej kochać niż mówić czy roztrząsać rozumem. Od Pięćdziesiątnicy nigdy nie jesteśmy sami. Modlitwa chrześcijańska jest zjawiskiem nieporównywalnym z praktykami modlitewnymi obecnymi w innych religiach. Tę inność widać już w Starym Testamencie. Na etapie, gdy nie istniało jeszcze pojęcie modlitwy, łączność Izraela z Bogiem opierała się na wierze w Jego wszechobecność, w to, że człowiek i świat jest przeniknięty Duchem Bożym jak powietrzem. Modlić się znaczyło tyle, co akceptować bliskość, wierzyć, że Bóg jest ze mną, przebywać w Jego wszechobecności (por. Rdz 5, 24; 6, 9; 17, 1). To wszechobecność Boga była powodem, że Go spotykano, w przyrodzie widziano Jego mądrość i znaki dobroci. Psalmista pisał: „Ty ogarniasz mnie zewsząd i kładziesz na mnie swą rękę. (…) Gdzież się oddalę przed Twoim duchem? Gdzie ucieknę od Twego oblicza?” (Ps 139, 5. 7). W Nowym Testamencie wszechobecność Ducha Świętego jest fundamentalna dla modlitwy. Nie chodzi o to, by Boga upraszać o interwencję, lecz by uznać Jego obecność i wychwalać Go za to, co dla nas czyni. Jednym słowem, modlitwa to wyraz wiary w powszechną obecność Ducha Chrystusowego w nas. Dlatego dziwić mogą opinie, gdy życie kontemplacyjne uważa się za zajęcie dla zakonów klauzurowych. Zarówno zakonnicy, księża diecezjalni, jak i katolicy świeccy są powołani do życia kontemplacyjnego Nie można być chrześcijaninem i nie być mistykiem. Rozdzielenie tych dwu spraw byłoby oszustwem. Duch Święty jest w nas realnie obecny. Świadectwa Nowego Testamentu mówią wyraźnie, że modlitwa stanowi specyficzne dzieło Ducha Świętego: modlimy się w Duchu Świętym (por. J 4, 21-24), a raczej to On modli się w nas (por. Rz 8, 26n), gdyż tylko Duch Syna ma moc poderwać naszego ducha do wysławiania Boga jako Ojca (por. Rz 8, 15; Ga 4, 6). Duch Święty sprawia, że wewnętrznie odczuwamy bliskość Boga, jakiej doświadczał Jezus jako Syn. Do miłości nie jest w stanie nikt nas zmusić. Ale Duch daje nam zdolność kochania Boga jako Ojca, kształtując w nas ducha synowskiego. Święty Paweł określa rolę Ducha Świętego mianem wstawiennictwa. W przeszłości było ono jednak błędnie interpretowane przez Macedoniusza (IV w.), który twierdził, jakoby Duch Święty był niżej stojącym od Boga pośrednikiem pomiędzy Nim a ludźmi. O wyjątkowości działania Ducha Świętego możemy przeczytać następujące słowa: „Podobnie także Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha, [wie], że przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą” (Rz 8, 26-27). Co istotne, Biblia Tysiąclecia używa tu zwrotu „przyczynia się”. Unika w ten sposób skojarzenia działania Ducha Świętego z rolą Maryi i świętych, którzy wstawiają się za nami u Boga. Naturę tej „słabości” na modlitwie oraz „wstawiennictwa” Ducha Świętego można by lepiej wyjaśnić w kontekście treści całego 8. rozdziału Listu do Rzymian, w którym Apostoł działanie Ducha Świętego rozumie nie jako coś sporadycznego, lecz jako stałe zamieszkiwanie, prowadzenie i kształtowanie życia chrześcijan na podobieństwo życia Jezusa Chrystusa. Podobnie modlitwa nie jest jedynie chwilowym aktem rozumu i woli człowieka, lecz swoistą konsekwencją tego, że należymy do Boga i jesteśmy przepojeni inteligencją Ducha Bożego. Stąd możemy powiedzieć wprost: Duch jest nam dany po to, abyśmy wytrwali w Bogu pomimo trudności obecnego czasu; bez pomocy Ducha Świętego nie bylibyśmy zjednoczeni z Bogiem, a modlitwa nie byłaby w stanie rozpalić tej więzi, którą tworzy Duch, bo by jej nie było… Św. Paweł wymownie to wyjaśnia: „Wy jednak nie żyjecie według ciała, lecz według Ducha, jeśli tylko Duch Boży w was mieszka. Jeżeli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten do Niego nie należy” (Rz 8, 2). Boży Duch Święty mieszkający w nas, znający nasze zamiary lepiej niż my, sam błaga w naszych modlitwach. On podnosi nas ku wyższym i świętszym pragnieniom niż te, które możemy wyrazić słowami. Święty Augustyn zauważył, że Duch Święty „jęczy” nie w sobie czy przez siebie albo w Trójcy Świętej, ale w nas. On sprawia, że to my „jęczymy”. Nie ma tu mowy o żadnym wstawianiu się w niebie, lecz o błaganiu w nas mieszkającego tam Ducha. Dotyczy to spraw, które są poza naszym rozumieniem i wypowiedziami. Ta Boża pomoc dla prawidłowej i skutecznej praktyki modlitwy powinna być przyjęta jako przywilej i dar, jakie są dane każdemu dziecku Bożemu, które w chrzcie otrzymuje namaszczenie Duchem. Ojcowie Pustyni akcentują prawdę, że Duch Święty nie odczytuje naszych słów z ust, lecz z serca. To myśl, która rodzi się w naszym sercu, jest modlitwą, jaką Duch Święty przekazuje. Dlatego cechą modlitwy chrześcijańskiej powinna być szczerość oraz miłość. A miłość to autentyczna i prawdziwa mowa ducha. W Psalmie 139 znajdziemy wyjaśnienie, że modlitwa w Duchu odbywa się o wiele głębiej niż na poziomie ustnym: „Panie, przenikasz i znasz mnie, Ty wiesz, kiedy siadam i wstaję. Z daleka przenikasz moje zamysły, widzisz moje działanie i mój spoczynek i wszystkie moje drogi są Ci znane. Choć jeszcze nie ma słowa na moim języku, Ty, Panie, już znasz je w całości. (…) Gdzież się oddalę przed Twoim duchem?” (Ps 139, 1-4. 7). Zatem to nie modlitwa „woła” do Boga, lecz nasz duch przepojony i uświęcony tchnieniem Ducha Świętego. Podobnie łaska wiary daje nam głębsze zrozumienie mowy Boga, niż jesteśmy to w stanie wyrazić słowami. W modlitwie zawsze pierwszym jest Duch, który mówi. To On kształtuje nasze serce, by kochało i potrafiło mówić z miłością, a nie ze strachem. Zapewne dla wielu czytelników te wiadomości będą zupełnie nowe. Dlatego na koniec odpowiedzmy sobie na najbardziej podstawowe pytanie, dotyczące czci Trzeciej Osoby Boskiej: czy Duch Święty może być przedmiotem modlitwy, skoro jest jej Autorem? Odpowiadam – tak. Powinniśmy nade wszystko uwielbiać Go za to, co z miłością czyni dla naszego zbawienia i szczęścia w życiu doczesnym. W Karmelu praktykowana jest modlitwa wewnętrzna. To modlitwa, która przechodzi od dialogu do etapu trwania bez słów w obecności Tego, o którym wiemy, że nas kocha. Jest ona nasłuchiwaniem, milczeniem, podziwianiem Tego, który jest Bogiem i kocha nas, grzeszników, oraz wypełnia nas swoim Tchnieniem, Radością, Chwałą. Wszak piękno Boga, Ducha Świętego, możemy chłonąć wszystkimi zmysłami: zostawił On swój ślad w harmonii przyrody, a także objawia się w pokoju i głębi ludzkiego ducha.